środa, 23 maja 2012

No to KLOPS

Nie wiem jak w Waszych domach, ale u mnie mięso mielone ma wiele zastosowań i ja bardzo chętnie z nim pracuję. Nie kupuję jednak gotowego mielonego, w którym nie wiem co jest. Sama mielę mięso (na szczęście mam elektryczną maszynkę) i aby zaoszczędzić sobie roboty (bo ja leniwiec jestem pospolity a poza tym bardzo nie lubię myć maszynki) to od razu kupuję 2 – 3 kg i mielę, wkładam w pojemniki i do zamrażarki.  
No i od czasu do czasu pojawia się u nas klops – niezła alternatywa dla klasycznego mielonego. Pod warunkiem, że się go doprawi i nie trzeba potem się głowić jak uratować niedoprawione mięso.
Kupując w grudniu nową kuchenkę postanowiłam przetestować piekarnik i to od razu na większą skalę, więc był chleb, ciasto, lasagne i klops. No i gdy przygotowywałam farsz do lasagne to równocześnie robiłam klopsa i wszystko byłoby pięknie, gdybym ja go doprawiła. A tu nic, ani soli, ani pieprzu, ani majeranku. Ot pięknie wyrobione mielone mięsko (dobrze, że choć przesmażoną cebulkę dodałam) I dopiero, gdy wyciągnęłam go z piekarnika uświadomiłam sobie, że ja go nie przyprawiłam. Zielonooki się uśmiał, ale stwierdził, że na zimno można go zjeść smarując uprzednio chrzanem. No niby tak, ale miał być na obiad, więc musiałam coś szybko wymyślić, aby to coś dało się zjeść. W szafce znalazłam jeszcze opakowanie sosu pieprzowego Winiary (wygrany w jakimś konkursie – chyba u Joasi S na blogu) i to on mi uratował obiad. Pokroiłam klopsa w grube plastry, lekko posoliłam, popieprzyłam, wrzuciłam do przygotowanego sosu i chwilę poddusiłam. I pewnie gdybym się nie przyznała Zielonookiemu, że nie doprawiłam to by się nie zorientował.
Czasem, gdy zostaje mi sos od pieczeni albo od bitek to wlewam go do pojemniczka i zamrażam (nie lubię marnować jedzenia), a gdy robię klopsa jest jak znalazł, bo czego by o klopsie nie powiedzieć to najlepiej smakuje właśnie z dodatkiem sosu. A sosy można zrobić różne: chrzanowy, grzybowy (kurkowy, pieczarkowy) – każdy będzie dobry.  
Klopsa można urozmaicić w dowolny sposób – np. wkładając do niego ugotowane na twardo jajko, ugotowane marchewki albo np. ser feta. Ja podaję wersję najprostszą, którą od czasu do czasu wzbogacam zieloną pietruszką albo kolendrą, a czasem suszonymi śliwkami.


Składniki na 4 porcje

600 g mięsa łopatki
1 kajzerka namoczona w mleku
2 małe jajka
1 duża duża cebula
1 łyżka klarowanego masła albo oleju
2 łyżki kaszy manny
3- 4 łyżki bułki tartej
1 płaska łyżeczka pieprzu (u mnie jak zawsze Kotanyi)
szczypta chili
2 – 3 łyżki startego majeranku
sól (wg uznania, ja solę bardzo mało)
opcjonalnie: zielona pietruszka lub kolendra
masło i bułka tarta do wysmarowania i wysypania foremki

Mięso opłukać, pokroić w kawałki, zemleć razem z namoczoną wcześniej i odciśniętą kajzerką. Cebulę obrać, pokroić w drobną kostkę i zeszklić na 1 łyżce masła (nie powinna zrobić się brązowa, a jedynie stracić smak surowizny). Podsmażoną cebulkę dodać do mięsa, wbić jajka (najpierw do miseczki, a dopiero potem dodać do mięsa), wsypać kaszę manną, bułkę tartą i przyprawy. Wyrobić ręką na gładką masę (ja to robię w jednorazowych rękawiczkach silikonowych).
Foremkę (ja używam silikonowej keksówki o wymiarach 23 x 10 cm) wysmarować masłem i posypać bułką tartą.
Masę mięsną przełożyć do foremki (można foremkę przykryć folią aluminiową, ale ja tego nie robię, bo lubię, gdy klops się lekko przypiecze).


Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni (u mnie termoobieg) i piec około 60 minut.  
Podawać z sosem i ulubionymi dodatkami. Świetny też na zimno.


54 komentarze:

  1. Świetnie, że wstawiłaś ten przepis, bo ja często niewiem co zrobić z mięsa mielonego oprócz lasagne, spagheti albo gołąbków, zwykłych kotletów mielonych nie lubię za bardzo, więc to świetna odmiana.
    Ja też nie kupuję gotowego mielonego mięsa, bo a któż to wie co tam zmielone zostało ;) przeważnie idę do mięsnego gdzie wybrany kawałek mielą na moich oczach, albo mielę w domu, ale mam maszynkę ręczną więc męki z tym wiele ;)
    Raz mi się też zdarzyło nie posolić mielonego w lasagni i cóż to już nie było to, zresztą mnie się często zdarza, często kotlety zwykłe zapominam posolić, a przypomnę sobie wtedy jak już są w panierce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę ciężko uratować niedoprawioną potrawę mięsną, bo o ile zupę można dosolić to z mięsem, ziemniakami, ryżem jest trudniej... Ale jak się chce to zawsze da się coś zrobić :-)
      U nas z solą nie ma wielkiego problemu, bo ja używam w kuchni bardzo mało soli (gdy gotuję w parowarze to nie solę wcale). Nawet ostatnio Zielonooki, który przez pewien czas w ogóle nie solił, zapytał, czy posoliłam ziemniaki. A ja owszem posoliłam, ale pół łyżeczki :-) Moja teściowa też ostatnio zajadając się ogórkową stwierdziła, że pyszna, ale trochę mało soli... A podobno wystarczy nie solić przez 48 godzin, aby odzwyczaić się od soli :-).
      Gdy przychodzą goście to muszę pamiętać, aby dać więcej soli :-)

      Usuń
  2. Nigdy nie robiłam...nigdy.Jak widzę u Ciebie to wiem już że zagości i u mnie!
    Ja sama nie mielę,ale wybieram kawałeczek mięska w sklepie i proszę o zmielenie.Wychodzi na to samo,a jak dla mnie idealnie.
    Mmm... ziemniaczki z koperkiem...moja Córka-Bzdurka kocha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie robiłaś to polecam, naprawdę fajna odmiana i dająca możliwość poszaleć z dodatkami.
      U nas też nie ma problemu ze zmieleniem mięsa w sklepie, ale powiem Ci, że te przemysłowe maszynki mają grubsze sita, a ja wolę drobniej. Mam elektryczną maszynkę, więc zmielenie 2 kg mięsa to raptem kilka minut.

      Usuń
    2. Ja nie mam tak dobrej maszynki niestety.A tak ręcznie to droga przez mękę ;)

      Usuń
    3. O tak, ręczną można się zajechać... dlatego ja już sobie nie wyobrażam kuchni bez tej maszynki... moja ma już prawie 14 lat, ale mam do niej też przystawki do warzyw (np. ziemniaki na placki ziemniaczane mam starte w 3 minuty) i używam jej bardzo często. Jak mi padnie to kupię nową :-)

      Usuń
    4. Ziemniaki na placki ziemniaczane ??? Kurcze...a ja w sokowirówce...Bo jak patrzę na tarkę to mam dreszcze.Ile razy wzięłam do ręki to paluchy pozdzierane :(

      Usuń
    5. A ja rzadko robię, baaaardzo... jakiś czasu temu znalazłam przepis, w którym dodaję się do środka trochę ketchupu i smaruje nim wierzch - bardzo fajnie zmienił smak, polecam

      Usuń
    6. Trilli, bo te przystawki to nic innego jak tarki różnego rodzaju: są 4 różne wkładki, jedna właśnie do ziemniaków. Ziemniaki starte jak na zwykłej tarce :-)

      Cicha, ciekawy pomysł z tym keczupem, spróbuję.

      Usuń
  3. Najbardziej lubię potrawy z mielonego mięsa (od dziecka tak mam). Ja też sama robie mielone, najczęściej z kurczaka, piekę w foremce i mam do kanapek lub na obiad, robie też pulpeciki w sosie białym lub pomidorowym:)) Sosu pieprzowego jeszcze nie miałam ale napewno go wypróbuję:)) Lubie Twoje przepisy Margarytko-ostatnio wykorzystałam przepis na orzechowiec, surówkę z czerwonej kapusty, kurczaka duszonego w warzywach, pastę jajeczną i wiele innych:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, też tak mam :-) Mielone mogę przerobić na wiele sposobów, a pulpeciki lubię ugotować w parowarze (też hurtowo) i potem do tego robię różne sosy. Pulpety z parowaru są przepyszne.
      Cieszę się ogromnie, że moje smaki Ci odpowiadają i znajdujesz coś dla siebie.

      Usuń
  4. super pomysł na coś innego z mielonego!:)
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. widzę, że mamy podobne przyzwyczajenia :) też kupuję więcej mięsa, mielę (w elektrycznej) i zamrażam osobno poszczególne porcje, a co do sosów to ja zamrażam sos z pieczenia mięsa (schabu czy boczku na wędlinkę) a potem mam jak znalazł do bigosu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jakby nie patrzeć takie działanie jest bardzo wygodne i ile czasu nam oszczędza. Pewne rzeczy wolę zrobić raz i zamrozić :-) Tak jak np. wczorajsze gołąbki - duży gar i 4 obiady.
      O, całkiem fajny ten pomysł z tym sosem od mięsa. Ja co prawda piekę przeważnie w rękawie, ale zawsze trochę tego płynu jest :-) Dzięki za podpowiedź.

      Usuń
  6. Maj miesiąć zakochanych i Margarytka na znów na nowo zakochana w Zielonookim, zapomniała doprawić mięska:)

    W moim rodzinnym domu często mama robiła klopsa, ale u nas przeważnie był na chleb, zamiast wędliny. Mama kroiła w cienkie plastry i z musztardą oraz kiszonym ogórkiem pochłanialiśmy klopsa:) Pychota...

    Dobrze, że mi przypomniałaś, że coś takiego można zrobić.
    Człowiek czasami jakiś taki zastany jest i ciągle to samo robi, a przecież z tych samych składników można znaleźć coś zupełnie nowego.

    Co do mięsa mielonego, często jak się utrafi to nawet taniej wychodzi takie samo umielone. My na szczęście na ślub dostaliśmy super robota z tysiącem funkcji, więc mogę wszystko robić:) Ale nie dostaliśmy takiej fajnej sylikonowej foremki, a myślę, że dobrze się z niej wyciąga klopsa. Chyba na drugą rocznicę muszę dostać od męża:)

    Ale wypracowanie:P Pozdrawiam w gorący dzień bardzo przeziębiona:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihi... Olu, wszystko by się zgadzało, gdyby nie fakt, że ja tego klopsa załatwiłam tak w grudniu :-)) Poza tym ja z tych dziwnych i nie zakochiwałam się nigdy na wiosnę, a jesienią :-))
      U nas też często klops był pieczony jako dodatek do pieczywa, do dziś wolę domowe wędliny, mięska, pieczenie niż te sklepowe za niczym nie smakujące wędliny.
      Cieszę się, że o klopsie Ci przypomniałam :-)
      No taki robot to super sprawa. Ja się całkiem niedawno zastanawiałam czy robot czy mikser, ale uznałam, że mam maszynkę z tarkami, blender itp, więc sam mikser wystarczy... i dobrze zrobiłam, bo prawdopodobnie robot niebawem się u mnie pojawi, ale na razie jeszcze bez szczegółów :-)
      A foremka silikonowa jest faktycznie super, klops sam z niej wychodzi... no dobra, trochę mu pomagam i odwracam foremkę do góry nogami :-)
      Pozdrawiam i ja ciepło... koniec przerwy, idę nalać sobie wody i wracam do pracy :-)

      Usuń
  7. To może jeszcze w ramach full service poprosimy o szczegóły dotyczące tego aksamitnego sosu,bo widzę,że klops to pikuś,będzie jutro,ale ten sos...Chyba przerasta moje możliwości kulinarne.Pozdrawiam AS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam we wstępie, że klopsa uratował mi sos pieprzowy z paczki Winiary - na zdjęciu to właśnie ten sos :-) No niestety, czasem i mnie się zdarza użyć gotowca :-) Ale przeważnie do klopsa używam sosu, który mi zostaje od pieczeni czy bitek. Innego rozwiązania na sos pieczeniowy nie ma :-)

      Usuń
  8. ..i ja nie mogłam się oprzeć aby nie zajrzeć do,,klopsa,,i Margarytki.Mielone gości u mnie dość często na stole pod różnymi postaciami,ale najbardziej jako mielone w panierce i wtedy dodaję warzywa tarkowane do masy lub pokrojone jajko.Do klopsa z piekarnika dodaję te same przyprawy i podsmażony wędzony boczek lub coś innego wędzonego co mam pod ręką.Fajnie smakuje i pachnie.
    Kiedyś mielone było najtańszym mięsem w sklepie,a teraz niczym się nie różni od dobrego kawałka np.łopatki Pozdrawiam i czekam na kolejne przepisy.Aldona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie i to trochę jest przerażające, że cena mielonego mięsa jest podobna do ceny łopatki, a tak naprawdę nie wiadomo co w nim jest.
      Co prawda u nas można kupić na tackach świeżo zmieloną łopatkę, szynkę itp (już kiedyś pisałam, że kupuję mięso w sklepie, w którym rozbierają półtusze). Ale dla mnie to mięso jest za grubo zmielone, wolę na drobniejszym sicie :-)

      Usuń
  9. Gotowy sos? Tego się po Tobie nie spodziewałam. Fajny blog, fajne przepisy a takie świństwa promujesz. Fuj, nie używaj tego bo stracisz wiarygodność!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież tysiąc razy Margarytka już pisała, że bardzo rzadko używa gotowców, a ten wygrała w konkursie...

      Każdemu czasem się zdarzy użyć coś gotowego, to nie morderstwo.

      Margarytka prawie zawsze robi wszystko sama, więc nie rozumiem, po co zaraz się Pani/Pan czepia? Lepiej policzyć z tych wszystkich przepisów, w ilu przepisach użyto gotowych produktów...

      Usuń
    2. Anonimowa, na wiarygodność to ja pracowałam kilka ładnych lat i te osoby, które są tu regularnie wiedzą, że gotowy produkt to u mnie wyjątek, więc nie ma o co kruszyć kopi. Uważasz, że bardziej wiarygodna byłabym, gdybym skłamała i napisała, że sos jest np. od pieczeni? Pewnie, mogłam tak zrobić, ale to zupełnie nie w moim stylu.
      Gotowców używam bardzo rzadko, ale nie udaję, że tak nie jest :-))

      Olu, dziękuję, ale nie ma co się denerwować. Puściłam ten komentarz, żeby nie było, że boję się krytyki. Ale tu nie ma nad czym dyskutować - użyłam gotowca, napisałam o tym i nie mam powodu, aby się tego wstydzić. Ciekawe jest to, że tak wiele osób mówi, że nie używa, a jakoś dziwnie znikają ze sklepowych półek... że nie wspomnę o tym, że fan page Winiar, Knora czy innych firm są pełne przepisów z gotowcami :-)

      Usuń
    3. Strasznie denerwują mnie tacy ludzie... Pseudoekologiczni, którzy nigdy nie użyją gotowców. To rozumiem, że jajka też tylko z ogródka u mamy, mięsko, ze świniobicia z własnych świń??? Przecież banany strasznie śmierdzą w sklepach od tych wszystkich "dojrzewaczy", oni przecież zrywają je jeszcze zielone!

      Nie da się uniknąć świństw, nawet w jedzeniu, które myślimy, że nie jest świństwem.
      Trzeba by się zaopatrywać w sklepach tylko ze zdrową żywnością, a kogo na to stać?

      A gotowce... No cóż, czasami ratują sytuację w kryzysowych momentach, albo kiedy się bardzo spieszymy.
      Tak jak mówisz: nikt niby nie używa, a jak tylko jakaś promocja na gotowe sosy w słoikach w markecie, albo kostki rosołowe to w mgnieniu oka ich nie ma.

      Usuń
    4. Olu, nie przeskoczymy tego. Mnie też to denerwuje, bo nie cierpię hipokryzji. Jak ktoś nie chce to nie używa, ale czasem bywa tak, że najgłośniej krzyczą Ci, którzy sami stosuję.
      Sama staram się wybierać żywność z pewnego źródła, ale nie zawsze jest to możliwe, bo o ile wiem jakie kupuję jajka czy szparagi to już na wiele innych rzeczy wpływu nie mam... Lubię kupować od działkowców, którzy mają tylko po trochę różnych warzyw czy owoców, bo wiem, że to takie "dla siebie", bez zbędnej chemii.
      U mnie gotowce to przeważnie sosy pieczeniowe albo sałatkowe :-)

      Usuń
  10. zgadzam się z Tobą całkowicie i dobrze, że dopuszczasz takie komentarze. Ja też ujawniam co ludzie piszą i nie wstydzę się tego, bo to świadczy o nich samych,a i każdy ma prawo wyrazić własne zdanie. To tak poza tematem.
    Ja też mielę w maszynce elektrycznej mięsiwo i często robię klopsa w różnej postaci. U mnie najbardziej lubią z papryką kolorową albo z pieczarkami. Jadamy tak jak piszesz- do drugiego dania i na kanapki.Mięso mielone to rewelacja i daje ogrom kreatywnych pomysłów. Tak samo robię kurczaka trybowanego nadziewanego mięsem mielonym z dodatkami, można go pokroić na zimno jako wędlinę i tak samo zajadać do obiadku na ciepło. Klopsik palce lizać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie puszczam tylko komentarzy, które są jakimiś osobistymi wycieczkami albo wyjątkowymi złośliwościami, bo nie chcę mieć tu żadnych kłótni, a już do tego zmierzało w pewnym momencie i dlatego wprowadziłam moderację komentarzy. Krytyki się nie boję.
      Pomysł z papryką i pieczarkami fajny - w taki sposób robiłam już mielone smażone na patelni, ale klopsa jeszcze nie - czas to nadrobić :-)
      A wiesz, że ja nie potrafię wytrybować kurczaka? Ale może gdyby mi to ktoś pokazał jak to zrobić to dałabym radę.

      Usuń
    2. ja u siebie pisałam już kilka razy jak ja trybuję, zrobiłam też filmik. Wiele osób skorzystało z pozytywnym skutkiem co bardzo mnie ucieszyło. Są różne sposoby ale ten co ja robię to akurat wydał mi się najprostszy. To wbrew pozorom nie jest trudne. Zapraszam, może się przyda tych kilka wskazówek. Filmik jest na You Tube http://www.youtube.com/watch?v=nMzWMdDEN4A. Pozdrawiam

      Usuń
    3. O dziękuję Ci dobra kobieto, lecę oglądać. Jak pojmę w czym rzecz to spróbuję zrobić :-)

      Usuń
    4. albo tu z opisem i ze zdjęciami. Na blogu dokładniej to opisałam ale tu też chyba jest krok po kroku http://www.youtube.com/watch?v=_hZsuLfBHg0

      Usuń
    5. filmik drugi jest do baleronu białoruskiego lub galantyny
      Miłego oglądania.

      Usuń
    6. i jakby co to pytaj, chętnie podpowiem

      Usuń
    7. Dzięki wielkie. Obejrzałam filmik i sobie go zapisałam. No bardzo łatwe to nie jest, ale tak dobrze pokazane, że pewnie dałabym radę.
      Super, że nakręciłaś ten filmik, bardzo pomocny.

      Usuń
  11. a sosik Winiary fajnie się przydał w odpowiednim momencie:) . Mi też się zdarza zapomnieć i trzeba wtedy szybko jakoś zaradzić:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, czasem trzeba się jakoś ratować :-)

      Usuń
  12. Akurat sos pieprzowy Winiary jak dla mnie jest rewelacyjny! :) Pozdrawiam i chętnie skuszę się na klopsik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, ja też się przekonałam, że jest bardzo fajny :-)

      Usuń
  13. Ja za mielonym średnio przepadam, ale oczywiście robię (tradycyjne kotlety mielone, klops z jajem, pulpety), bo ileż można jeść kotlety z kury, czy też potrawki z tym mięsem :) Powyższą wersję muszę spróbować, moja połowica na pewno ucieszy się z takiego dania :)
    Ja w mięso zaopatruję się u rzeźnika, który ma własne gospodarstwo i swoją zwierzynę. Właśnie dzisiaj kupiłam u niego wołowe, poporcjowałam, troche na gulasz, trochę na rolady, trochę zmieliłam i pomroziłam. Z części mięcha zamierzam jutro zrobić spaghetti bolognese. Raczej staram się robić własny sos, ale gdy nie mam wystarczająco czasu na pichcenie, sięgam po gotowca z Knorra. Nie przejmuj się Margatytko wrednymi komentarzami. Ciekawa jestem, czy te anonimy zawsze wszystko przygotowują swojskie i samemu. To jest nierealne. Owszem, osoba niepracująca zawodowo, ma codziennie czas na długie pichcenie i może kombinować tak, by nie uzywać gotowców. Ale osoba pracująca nie zawsze go ma, bo po powrocie z pracy w domu jest multum rzeczy do zrobienia, nie tylko gotowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikko, u nas też najczęściej kura, ale ja bardzo lubię dania z mielonego mięsa (drobiowego, wołowego, wieprzowego). Można poszaleć i powymyślać :-)
      Zazdroszczę takiego rzeźnika, choć i ja narzekać nie mogę, bo kupuję mięso w sklepie, w którym rozbierają półtusze, mają swoją wędzarnię i mięso jest zawsze świeże.
      Jeśli chodzi o sos boloński to tylko zrobiony samodzielnie. Testowałam kiedyś gotowy, dało się zjeść (po doprawieniu), ale jednak wolę wiedzieć co jest w środku, a to jest możliwe tylko wtedy, gdy zrobię go sama. Z takich w słoiku to kupuję raz na jakiś czas słodko - kwaśny, gdy chcę zrobić karkówkę w kapuście albo coś chińskiego na szybko, ale to się zdarza raptem kilka razy w roku.
      Staram się nie przejmować idiotycznymi zarzutami, to raczej mnie irytuje niż boli, bo tak jak mówisz - mało kto wszystko przygotowuje od A do Z na bazie świeżych produktów.
      Ale nie można dać się zwariować :-)

      Usuń
    2. Ja mieszkam na wsi, więc mam dostęp do swojskich produktów. Rzeźnik na miejscu, więc wieprzowe, wołowe i cielęcinę kupuję u niego. Hodowla drobiu znajduje się kilka km dalej, więc i kurę kupuję ze sprawdzonego źródła. O jajkach i mleku nie wspomnę :)
      Jeśli masz dobry, sprawdzony sklep z dobrymi wyrobami to OK. Tyle ludzi kupuje byle jakie mięso i wędliny w sieciówkach i to nie w każdym przypadku z powodu braku funduszy.
      Boloński prawie zawsze robię sama, wg podobnej receptury co Ty, bo już kiedyś podawałaś przepis na ten sos. Raz na jakiś czas zdarzy się, że muszę się poratować saszetką. Jedną mam zawsze w zanadrzu, chociaż zdarzy się, że jej nie zużyję i z powodu utraty ważności muszę wyrzucić. Nie smakuje tak jak swój, ale da się zjeść.
      Aaaa wiem o które słoiki, chodzi, bo już raz o nich pisałaś :) z tych słoików jadalny jest też sos meksykański, jak coś to polecam :)

      Usuń
    3. No właśnie i to jest zaleta mieszkania na wsi :) U nas kupienie cielęciny graniczy z cudem, a jak już jest to cena zabija.
      O tak, ten mój sklep z mięsem jest super, bo mają dużo klientów i nic im nie zalega. Gdy się przyjdzie wieczorem to już nie bardzo jest w czym wybierać - ale to też dla nas, klientów znak, że towar zszedł i na drugi dzień będzie świeży.
      Moi rodzice co jakiś czas kupują świnkę w ubojni (od 20 lat w tej samej), sami robią kiełbaskę, szynki (tata sam wędzi).
      Jajka też od lat kupuję od tej samej pani, podobnie szparagi (pan ma swoją plantację), ale niestety z wieloma innymi produktami jest gorzej.
      Ja w tej chwili nawet nie mam żadnego gotowego sosu, chyba jutro na zakupach zobaczę co w sklepie mają :-)) No tak, jak już gotowiec ze słoika to Łowicz :-)

      Usuń
  14. Całe wieki nie robiłam klopsa co mnie samą dziwi, bo lubię i to bardzo i chyba nawet bardziej na zimno jako wędlinę, z chrzanem, albo musztardą, z korniszonkami, albo sosem tatarskim. Pycha. Twój wygląda niezwykle smacznie i gdybyś nie napisała o wpadce z przyprawieniem to pewno nikt by sie nie zorientował, że coś z potrawą nie tak. I wiesz co, dzięki że to napisałaś, bo to właśnie moim zdaniem sprawia, że jesteś wiarygodna. Też masz gorsze chwile, też ci coś nie wyjdzie, ale potrafisz z tego wybrnąć i przy okazji poradzisz w jaki sposób. Użycie gotowca to nie zbrodnia i tak naprawdę wszyscy to robimy, nawet jak nam się wydaje że nie, bo nawet majonez to już gotowiec a założę się że krytykujący cię anonimowy sam go w domu nie kręci. Więc po co takie uwagi? Ale jedna rzecz mnie cieszy jak przeczytałam komentarze, coraz częściej zwracamy uwagę na to co jemy, jakiej jakości produkty są, skąd pochodzą i może wreszcie jak będzie nas więcej "wybrednych", czy "dociekliwych" zmieni się jakość produktów w sklepach i zaczniemy kupować naturalną i świeżą żywność, bez konserwantów, polepszaczy, barwników, sztucznych aromatów, o soli drogowej nie wspominając. I może wtedy nie będziemy się wahać czy kupić gotowe mięso mielone, czy męczyc się z mieleniem w domu bo będziemy mieć pewność że ono jest dobre. A dziś na obiad zrobię białą kiełbaskę duszoną w winie i już się jej nie mogę doczekać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadiu, czasem tak jest, że coś lubimy, a jakoś o tym nie pamiętamy i odkładamy na wieczne nigdy :-) Cieszę się, że Ci przypomniałam :-)
      Hahaha, bo przyprawy mają to do siebie, że ich nie widać :-) Mogłabym poudawać, ale po co? Każdy ma jakieś swoje kulinarne wpadki... ileż to ja razy ziemniaków nie osoliłam, albo osoliłam dwa razy :-) Na szczęście porażki mnie motywują a nie zniechęcają - umiem się śmiać z własnego gapiostwa a czasem nawet głupoty... oj jak doprawiłam kiedyś indyjskie danie to wszyscy ziali ogniem :-)
      No właśnie, po co? Ja tego nie rozumiem, Ty nie rozumiesz, a komuś sprawia to frajdę. Jeszcze nie spotkałam w swoim życiu osoby, która wszystko od A do Z robi sama, więc gadanie o nieużywaniu gotowców to dla mnie hipokryzja.
      O tak, na jakość produktów należy zwracać uwagę, pytać i nie wstydzić się tego. Choć czasem może i biorą mnie za idiotkę, gdy np. pytam jaka jest zawartość mięsa w kabanosach, ale chcę wiedzieć na co wydaję moje ciężko zarobione pieniądze.
      Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że obiadek będzie smakował :-)

      Usuń
  15. Margarytko Twoje przepisy to skarb, a anonim chyba nigdy nie używał gotowca to jakby jadł bułkę przez bibułkę;)

    OdpowiedzUsuń
  16. a Ja pierwszy raz zrobiłam klopsa i bardzo mi i mojej rodzince smakował i bede czesto do niego wracać...uwielbiam twoje przepisy i dziekuje, bo jeszcze nigdy na żadnym sie nie zawiodłam. sosiaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, super, że się skusiłaś :-) To fajne i proste danie. Cieszę się, że Wam smakowało.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  17. Margarytko a jak sadzisz mozna to mielone uszykowac dzien wczesniej, zapakowac w foremke, wlozyc do lodowki, a upiec dopiero następnego dnia? Wiem, że przygotowanie nie trwa długo i można to zrobić na świeżo, ale mam niedługo gości przez dwa dni i chciałabym to wszystko uszykować wcześniej.
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, spokojnie możesz przygotować sobie masę dzień wcześniej, tylko chyba lepiej zostawić w szklanej misce i przełożyć do foremki tuż przez pieczeniem. No chyba, że masz szklaną formę to nie ma problemu. W metalowej jednak lepiej mięsa nie trzymać.

      Usuń
  18. Faktycznie, nie pomyślałam o tym. Dziękuję za radę. Dam znać jak wyszło:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Właśnie się piecze. Zrobiłam czyszczenie lodówki i do klopsa dodałam startą marchewkę, pietruszkę i cukinię oraz suszone pomidory i fetę😊 pachnie w całym domu. Już nie mogę się doczekać kiedy się upiecze. Pozdrawiam Doti

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O takie klopsy z czyszczenia lodówki czasem cudownie wychodzą. Mam nadzieję, że ten smakował i wyszedł cudnie.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...